Tego lata znów spotkaliśmy się nad naszym polskim Bałtykiem. Tym razem w Sarbinowie, miejscowości o rzut beretem (8,5km :_)) oddalonej od imprezowego Mielna i niecałe 18km od Koszalina. Jakby tego było mało, nasza "Sophia Bryza" leży na samym obrzeżu wioski. Cisza, spokój... ale nudno nie było...

Nasz turnus rehabilitacyjny trwał od 8 do 21 sierpnia 2015r. Te 2 tygodnie były wypełnione po brzegi, jak nie czymś organizowanym przez ośrodek, to naszymi prywatnymi zajęciami. Takie turnusy zaczynają się i kończą wieczorkami tanecznymi, ale i w pozostałe dni było co robić. Każdego dnia po zabiegach coś innego: a to karaoke, a to wycieczki, a to gry, zabawy dla dzieci...

Sport też był. Doszło do meczu siatkówki pomiędzy pracownikami ośrodka a kuracjuszami. Nas reprezentował Marcin, tata Maksa, który powiódł kuracjuszy do zwycięstwa. Nagroda: skrzynka piwa. Kolejny nasz sukces to II miejsce Bogusia Hefty w turnieju ping-ponga. Dyplom za udział otrzymał podczas wielkiego ogniska z udziałem wszystkich gości hotelu.

Oczywiście były i nasze fundacyjne grille i imprezy. Jak wiadomo 14 sierpnia imieniny obchodzi Maksymilian, więc i nasz Max usłyszał życzenia. Świętowaliśmy też potrójną okazję Kacpra: niedawne urodziny, oblewaliśmy jego nowe mieszkanie i wydanie (miejmy nadzieję) pierwszej ksiązki. Z resztą promocja książki i wiczorek autorski też się odbył. Książka do nabycia TUTAJ.

Choć od morza dzieliło nas ok. 600m i droga nad nie niezbyt ciekawa, to "plażing" musiał być. Zejście na piach ułatwiała długa rampa. A kto lubi opalać się spacerując ma do dyspozycji, ciągnącą się wzdłuż całego Sarbinowa, nadmorską promenadę.

Czas upłynął miło i przyjemnie, a przede wszystkim szybko. Dodając do tego jeszcze piękną słoneczną pogodę - rewelacja, wszyscy byli bardzo zadowoleni z pobytu. Aż żal było odjeżdżać i znów się rozstawać.

Galeria

Sebastian Janik